wtorek, 18 lipca 2017

Od Celestii - Cd. Nataniela

  Koty były szybkie. I zwinne. Dlatego w tej postaci wybrałam się na zwiady. Bez trudu złapałam trop oddziału, za którym podążaliśmy i ruszyłam po leśnym runie. Kochałam tę postać również za to, że potrafiła się bezszelestnie poruszać i doskonale widziała w ciemności. 
  Ich obóz znajdował się paręnaście kilometrów od miejsca, w którym mieliśmy rozbić nasz. Wdrapałam się na drzewo, po czym skuliłam się w szerszej części gałęzi, na której się usadowiłam. Kilka prowizorycznych domków zostało rozłożonych na planie półkola, a w centralnym punkcie rozpalono ognisko. Najwidoczniej spali, gdyż płomieni już nie było widać. Jedynie drewno jarzyło się delikatnym blaskiem. Przyjrzałam się dokładniej obozowi. Zdziwiło mnie to, że nikt nie stoi na warcie. Chyba, że czai się gdzieś za którymś z liścianych domków. 
Nic tu po mnie.. - pomyślałam i zerknęłam w dół.
Odległość nie była jakaś specjalnie wielka, więc po prostu skoczyłam. Oczywiście, jako kot, wylądowałam na 4 łapach. Boru, jak ja kocham tę postać..
   Jakiś czas później odnalazłam nasz obóz. Wokół namiotu mojego przełożonego była masa butelek. Przewróciłam oczami i stwierdziłam, że przekażę mu wieści rano. W końcu, będąc pijanym, zapomniałby ich po dwóch minutach. Za to reszta mojej gildii, która zdecydowała się na wyruszenie z Linde Kala, odpowiedzialnie nie piła alkoholu. A przynajmniej tak wyglądali. 
  Rozejrzawszy się po otoczeniu zauważyłam parę tobołków, zostawionych bez opieki. Zwinnie przemknęłam między stopami mężczyzn, by zająć miejsce na czyiś rzeczach. Wydawało mi się, że należą do jednego z moich znajomych
- Jakie słodkości! - usłyszałam nagle, niewiadomo skąd. Mój wzrok padł na olbrzyma, który zmie.. Chwila, to nie olbrzym! Ale tak czy siak zmierzał w moją stronę.
- Odradzam tykanie - odezwał się jeden z mojej gildii, niby ostrzegawczym tonem. - Gryzie i drapie!
- Pff, to kiciuś! One są słodkie, urocze i mesiaste! - zawołał jasnowłosy chłopak. Co oznaczało to ostatnie słowo? Czy on mnie właśnie obraził?
  Nie zdążyłam się jednak zastanowić, albowiem zbliżył się na niebezpieczną odległość. Odruchowo się cofnęłam i zmieniłam formę, żeby wyprowadzić go z błędu. Zdążyłam go jeszcze palnąć przegubem w czoło, nim wylądował na ziemi. Ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma patrzyłam, jak powoli się z niej podnosi.
- Co do kurwy nędzy? Czym ty jesteś? - syknął.
- Czy to pytanie retoryczne? - warknęłam i zmierzyłam wzrokiem blondyna, póki mogłam patrzeć na niego z góry.
- Czemu ma być niby retoryczne? - tym razem to on na mnie warknął.
- Zależy od humoru, czym jestem. Więc nie mogę dać ci jednoznacznej odpowiedzi. - ucięłam i ruszyłam w stronę grupki z Kirisse. Od razu tak zmacać na dzień dobry! No bezczelność!


[ Nataniel? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz