Przechyliłam lekko głowę, by dokładniej przyjrzeć się siedzącemu naprzeciw mnie mężczyźnie. Był podobny do mnie, zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Jego włosy miały śnieżnobiały kolor, a wystawały z nich spiczaste uszy i różki.
- Nie wyglądasz na elfa – stwierdziłam, opierając się o fotel.
- Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. I z pewnością nie ostatnią – przyznał. Skwitowałam to lekkim uśmiechem.
- Nie mogłabym pomagać ludziom, gdybym została w rodzimej miejscowości. Ogólnie, zamieszkuję Veę, ale często decyduję się na podróże – wyjaśniłam i zerknęłam przez okno. – Wiesz, w ten sposób mogę być tam, gdzie najbardziej potrzebują pomocy. Głównie w miejscach, przez które przeszedł jakiś kataklizm.
- Więc.. Co tutaj robisz?
I to było dobre pytanie. Nie dostałam rozkazu przybycia tu, a sama zaproponowałam to mojej przełożonej. Kobieta oczywiście się zgodziła. Nie potrzebowała kolejnej osoby, która jedynie plątałaby się jej pod nogami.
- Wydaje mi się.. Wydaje mi się, że to przeznaczenie mnie tu przyprowadziło – odpowiedziałam cicho. – Czułam, że może wydarzyć się tu coś złego.
Po wypowiedzeniu tych słów posłałam znaczące spojrzenie ku izbie, w której teraz leżała Asiria.
- Czyli ta chatka nie należy do ciebie?
- Nie. Jej właścicielka pozwoliła mi w niej zostać w zamian za wyleczenie jej córki. Można powiedzieć, że zapewniła mi wikt i opierunek. A was co tu sprowadza? – zapytałam po chwili, wlepiając wzrok w jasne oczy rozmówcy.
- To.. Yhm.. Dość skomplikowane.. – mruknął i zaśmiał się nerwowo.
- Mamy dużo czasu, nim się obudzą. Możesz więc wszystko wyjaśnić tak, by nie było skomplikowane – wzruszyłam ramionami i zastukałam palcami w opróżniony do połowy kubek. – W razie czego dorobię nam herbaty.
Uśmiechnęłam się pokrzepiająco, widząc niepewną minę mężczyzny.
- Zresztą, ja podzieliłam się z tobą skrawkiem mojej historii. Więc.. Może odwdzięczysz mi się tym samym, nieznajomy?
[ Xarthawls? Długość nie powala, wiem :P ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz