niedziela, 30 lipca 2017

Od Abelarda cd. Nifenye

Dziwnie czułem się w towarzystwie znajomych Nifenye. Nigdy nie lubiłem przebywać u obcych mi osób, jednak jeśli było to jedyne wyjście... Powinienem mieć do niej zaufanie, zwłaszcza w takich sprawach. Przecież nie przyprowadziłaby mnie w miejsce niebezpieczne, tak je chwaląc. Pogładziłem kciukiem jej dłoń, w dotyku przypominającą czysty jedwab. Niby gest skierowany w jej stronę, lecz to moim nadszarpniętym nerwom przyniósł ukojenie. Stałem tam jak kołek, przysłuchując się rozmowie trójki. Nawet gdybym chciał- nie potrafiłbym wydusić z siebie ani słowa. Byłem skrępowany, jak więzień wojenny, a jednocześnie dano mi swobodę, niczym dzikiemu zwierzęciu. Sam zaś wybrałem drogę pomiędzy tamtymi dwoma, jaką było słuchanie i próby opanowania się. Oto chłop wielki jak dąb czuł lęk przed poznaniem nowych osób, czy choćby wymienieniem z nimi kilku zdań. Dyplomacja nie należała do moich mocnych stron, wolałem posługiwać się orężem- łatwiej, wygodniej... Gdy dziewczyna stwierdziła, że czas wejść do środka, podążyłem za nią niczym cień. Przy tym musiałem się schylić, by nie uderzyć głową o futrynę. Dlaczego ludzie w Lao musieli charakteryzować się tak niskim wzrostem? Przy nich przeciętny wojownik metr osiemdziesiąt z Dest byłby wręcz gigantem, a co dopiero ja. Wędrówka zakończyła się w sypialni gościnnej. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nie znalazłem tu osobnych łóżek, a jedno przeznaczone dla dwóch osób. I drzwi prowadzące do małej łazienki.
— Rozgośćcie się. Viria przyniesie wam suche ubrania. Kolacja za pół godziny!— Pani domu zasypała nas informacjami. Na wzmiankę o jedzeniu, zaburczało mi w brzuchu.— Musicie być wycieńczeni...
Pokiwałem głową, jakoby na potwierdzenie jej słów.
— Podróż potrafi wykończyć największego chojraka.— Zaśmiałem się cicho i podszedłem do pani domu.— Madame, dziękuję za gościnę. Jestem twym dłużnikiem, więc w razie potrzeby, proszę zwrócić się do mnie. Pospieszę z pomocą, jakom Abelard II Reuwel Ezero.— Ukłoniłem się nisko, jak nakazywał kodeks królewski mego kraju.
Niestety nadal ociekałem wodą, co musiało zostać zauważone. Kobieta obdarzyła mnie ciepłym spojrzeniem i opuściła pokój, zamykając za sobą drzwi. Zostałem sam na sam z moją narzeczoną. Chwyciłem jeden z ręczników, narzucając go na ramiona mojej wybranki. Ostatnim czego bym chciał, fakt rozchorowania się tylko i wyłącznie z mojego powodu. Sam bez krępacji zrzuciłem górną partię ciuchów, przejeżdżając ręcznikiem po mokrej skórze.

⦓NIFENYE?⦔

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz