sobota, 10 czerwca 2017

Od Abelarda Cd. Nifenye

Usiadłem na chłodnej trawie, z nogami rozłożonymi na boki. Chyba wyglądałem jak podrostek, który dopiero co nauczył się chodzić, ale kij z tym. Zachowanie dziewczyny, inaczej nazywane zrzucaniem ubrań, zdziwiło mnie i nieco... zakłopotało? O ile tak można nazwać ten stan, kiedy nie wiesz, gdzie podziać wzrok. Co prawda widziałem już wcześniej kobiety w negliżu, jednak widok Nifenye zadziałał na mnie tak, jak żadnej innej wcześniej tego nie zrobił. Jednocześnie nie mogłem oderwać wzroku od odsłoniętej skóry, sprawiającej wrażenie niezwykle delikatnej. Tak bardzo sprzecznej z resztą jej postaci, że aż nierealnej. A jednak była tu, stała przede mną. Kobieta skąpana w bieli niczym anielski posłaniec, jednocześnie odzianej w męskie ubrania, nadające jej charakteru. Owszem, próbowałem skupić się na jej poczynaniach godnych aktorki ze stolicy Xa, choć nie było to łatwe zadanie. Głupi jest ten młody chłopak, któremu myśli krążą wokół dam, nieprawdaż? Może kiedyś się z tego wyrośnie, przynajmniej taką noszę w sobie nadzieję. Ślub powinien mi w tym pomóc. Stop, Ab! Znowu zaczynasz myśleć o niewłaściwych rzeczach, skup się na chwili obecnej! Z uśmiechem obserwowałem jednoosobowe przedstawienie, próbując wyobrazić sobie, jak owa sytuacja musiała wyglądać w rzeczywistości. Sam nieco podkoloryzowałem babciny obraz, więc panienka Lebron zapewne postąpiła podobnie. Jednak zakończenie nieco mnie zaniepokoiło, głównie ze względu na nagłą zmianę wyrazu twarzy, niewyjaśniony, nagły ruch dłoni, gdy puściła wolno włosy. Na wszelki wypadek wstałem, odkładając spódnicę na trawkę. Podszedłem do dziewczyny o smutnych oczach. Wysiliła się na uśmiech, chyba biorąc mnie za idiotę, który nie zna się na ludzkiej psychice. Dopiero wtedy zauważyłem jasne linie przecinające jej skórę, jakoby piętno burzliwej przeszłości. Wstydziła się blizn... Palcami ująłem jej brodę, delikatnie unosząc głowę, by obdarzyła mnie spojrzeniem tych magicznych oczu. Bez bicia przyznam się, że nie wiedziałem, co miałbym powiedzieć. Niestety niezbyt często stawiano mnie w takiej sytuacji, a co dopiero ja sam się wkopywałem. Ostatecznie słowa same wydostały się na wolność, zupełnie jakby miały wolną wolę.
― Nie musisz się mnie wstydzić, jasnowłosa nimfo. Ni mnie, ni blizn. Jesteś doprawdy piękną kobietą, bez względu na skazy.
Wypowiedziałem na głos to, co od czasu naszego pierwszego spotkania krążyło mi po głowie. Wtedy też poczułem niesamowitą ulgę, przedtem ukryty ciężar opuścił mnie, pozostawiając niezwykle lekkiego.
⦓NIFENYE?⦔

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz