Zdrajca ledwo mógł ustać nieruchomo w jednym miejscu. O pójściu gdziekolwiek nie było wręcz mowy. Wszczynanie bójek nie było zdecydowanie mocną stroną dziewczyny, jednak warto było spróbować, żeby się tego dowiedzieć. Prawą dłonią uciskała krwawiący bok, a lewą obracała nerwowo brązową piątkę, próbując intensywnie myśleć i zachować pozycję pionową.
Ledwie jej się udało uciec z zamętu bójki, jednak rana wydawała się poważna. Nikt w nią nie celował, jednak przez to była jeszcze groźniejsza - zadana chyba jakimś tępym narzędziem, bo strasznie postrzępiona i nieregularna. Zamrugała oczyma, próbując utrzymać przytomność umysłu.
Gwałtownie poczuła uderzenie i omalże nie upadła, choć po prawdzie nie było zbyt silne.
- Wybacz, moja wina... - wymamrotała cicho białowłosa dziewczyna, a jej błękitne oczy spotkały się z błękitnymi oczyma Zdrajcy. Mimo zamglonego umysłu czarnowłosą od razu uderzyła jasność tego spojrzenia. Jasność, która wyraźnie mówiła, że nawet ten sam kolor oczu może się zdecydowanie różnić w zależności od tego, kto go nosi.
- Moja trochę też... - mruknęła najemniczka słabo, puszczając bok i próbując wzruszyć ramionami, by dziewczynie wydało się, że wszystko jest w porządku. Jednak chyba nie zmyliły jej pozory, bo wpatrywała się ze zmartwieniem w twarz czarnowłosej.
- Jesteś wampirem? - spytała ostrożnie, wodząc wzrokiem po najwyraźniej trupio bladej twarzy Zdrajcy. Ten tylko odmruknął coś niezrozumiałego i spróbował zmusić się do wyminięcia nieznajomej, jednak gdy tylko uczynił pierwszy krok, nogi się pod nim ugięły i upadł twarzą w drogowy pył. - Wszystko w porządku?! - Przykucnęła i pomogła najemniczce ponownie podnieść się na nogi. Robiąc to chyba krew, spływającą po boku czarnowłosej, bo palce jej wolnej ręki powędrowały do dziury. - Nie wygląda dobrze. Na początek zejdźmy ze środka ulicy - powiedziała trzeźwo, ciągnąć ledwie kontaktującą dziewczynę w kierunku najbliższej ściany budynku.
- Pójść... od bójki - poprosił słabo Zdrajca, zerkając z ukosa na białowłosą. Był zbyt otumaniony, by odmówić pomocy lub chociażby próbować pomyśleć o odmówieniu pomocy - na swoje zawszone szczęście.
Wykonując prośbę rannej, obie dziewczyny po kilkunastu minutach znalazły się w jakiejś znacznie spokojniejszej, niemal pustej uliczce. Białowłosa położyła Zdrajcę pod ścianą budynku i podwinęła jej ubranie. Jej oczy spoczęły na sporej, ropiejącej ranie, z której co prawda przestała wypływać krew, ale która za to była zanieczyszczona przez pył i drobne kamyczki.
- Nie dam rady sobie tutaj z tym poradzić - oceniła. - Będzie trzeba zabrać cię do kliniki. Opatrzę to pobieżnie, żebyś przeżyła do czasu dotarcia tam, dobrze?
Jednak tym razem czarnowłosa nie odpowiedziała. Praktycznie w momencie, w którym została położona na ziemi, straciła przytomność.
『Rima? Mam nadzieję, że dobrze poprowadziłam twoją postać... i że uratujesz Zdrajcę oczywiście^^』
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz