Korciło mnie, by zrzucić z siebie płaszcz. Wysoka temperatura i słońce odbijające się od wody dawały mi się we znaki. Zdecydowałam zejść pod pokład i znaleźć sobie jakąś wolną kajutę. Może przy okazji spotkałabym Victorię.. Ostatni raz rzuciłam okiem na wodę i podążyłam w dół. Tutaj, na szczęście, panował przyjemny chłód. Powolnym krokiem ruszyłam przed siebie, omijając kajuty położone najbliżej schodów. Przez bulaj widziałam, jak nieboskłon łączy się z bezkresnym oceanem. Nie byłam przyzwyczajona do podróżowania wszelakim rodzajem statków. Ogólnie, to nie przepadałam za tak głęboką tonią. Nim się spostrzegłam, dotarłam do drzwi ostatniej kajuty. Pchnęłam je niepewnie, nie wiedząc, czy ktoś jest w środku. Na moje szczęście, było tam pusto. Środek pomieszczenia zajmował okazały hamak. Po jego lewej stała etażerka, a po prawej - biurko, nad którym był bulaj. Zasiadłam na drewnianym meblu i zrzuciłam z siebie grafitowy materiał. Niesamowita ulga, gdy można zdjąć przegrzany kaptur z włosów, och i ach. Przymknęłam oczy, jednocześnie rozczesując dłonią włosy, po czym rzuciłam sobą na hamak. Westchnęłam głośno w materiał i przeciągle ziewnęłam. Niestety, nie mogłam wiecznie rozkoszować się samotnością. Jakiś czas później usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim ruchem chwyciłam kaptur i zarzuciłam go niedbale na oczy, po czym uchyliłam lekko drewniane drzwi. Po drugiej stronie stała znajoma mi jasnowłosa.
- Szukałam cię! – zawołała z wyrzutem, wręcz wpychając się do kajuty. Kolejny raz wzniosłam wzrok ku górze i zasiadłam na biurku, gdyż na hamaku zabrakło nagle miejsca.
- No popatrz, i znalazłaś.. – odparłam, opierając się głową o okienko. – Chciałaś czegoś konkretnego, czy tak sobie, o?
- Smutno mi było samej. – mruknęła, wzruszając ramionami. – Kiedy tu zeszłaś?
- Będzie już może.. Hm, druga godzina? A ty? Gdzie byłaś?
- Zwiedzałam statek. I poznawałam ludzi. – dodała.
- Mi było zbyt ciepło na górze. Może nocą wyjdę, lubię obserwować gwiazdy.
- Jesteś jak Tenshi! – krzyknęła, po chwili śmiejąc się. Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc. – Moja sowa, noo..
- Widzę, że mamy coś wspólnego. – odrzekłam. Tym razem Victoria zrobiła zagubioną minę. – Miu i Hanshi. Mysikrólik i jaskółka. Ptaki. – dodałam na końcu, zerkając za siebie. Słońce było coraz niżej; niebo zaróżowiło się. Chmury zaś nabrały kolorów krwistej czerwieni. Jutro z pewnością będzie wiatr. Może dzięki temu dopłyniemy szybciej do Xa.
- Miejmy nadzieję, że nie będzie sztormu.. – usłyszałam zza siebie jej głos.
- Widzę, że znasz się na rzeczy. – mruknęłam, odwracając się w stronę jasnowłosej.
- Się rozumie! W końcu magowie mają za sobą trudną naukę. – dodała z dumą.
- Obowiązuje cię także materiał z pogody nad oceanem?
- Noo.. Nie do końca, ale lubię czytać.
- Na twoim miejscu czytałabym fajne książki, a nie podręczniki, które ci nie są potrzebne.
- Czytasz w wolnym czasie?
- Nie. Rzadko kiedy mam wolny czas. A jeśli już się zdarzy, z reguły poświęcam go na trening. – odpowiedziałam, wyjmując strzałę z kołczanu, który wcześniej wrzuciłam za etażerkę. – Chcę kiedyś dojść do perfekcji. – dodałam, delikatnie przejeżdżając kciukiem po grocie. Hm, będę musiała je kiedyś bardziej naostrzyć..
[ Victorio? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz