poniedziałek, 26 czerwca 2017

Od Zdrajcy ◈ZAGINIONY KOMPAN◈

Młoda elfka prosi cię o pomoc w odnalezieniu ważnej dla niej osoby. Nieszczęśnik najprawdopodobniej zabłądził gdzieś w górach, podczas przeprawy z Avai do Xa. Niestety jest to miejsce zdradliwe, gdzie łatwo o śmierć. Podejmiesz się wyzwania? Jeśli tak, to czy podróżny wróci cały i zdrowy do swojej towarzyszki?
⤷ WYKONANIE: Solo.
⤷ MINIMALNA ILOŚĆ SŁÓW: 900
⤷ WYMAGANE: Opis spotkania, poszukiwania oraz powrót. Nie szczędź szczegółów.
⤷ NAGRODY: Ellealis- broń, w której drzemie smocza dusza; 10-30 punktów.
  Czarnowłosa wreszcie, po wielu miesiącach podróży dotarła do Xa. Słynny festiwal, o którym mówiono we wszystkich mijanych przez nią miejscowościach, okazał się naprawdę wspaniałym wydarzeniem. Podróżując przez świat nigdy wcześniej nie spotkała takiej różnorodności rasowej w jednym miejscu. Wesołe tańce, kolorowe stragany, bardziej lub mniej dziwacznie wyglądający przechodnie, porywająca muzyka i wesołe śmiechy ulicznej ciżby. Tego klimatu nie da się opisać, siedząc przed pergaminem z śmierdzącym gęsią piórem. Tam trzeba było być.
  Zdrajca westchnęła czując, że od nadmiaru kolorów kręci jej się w głowie. To wszystko było piękne, wesołe i takie... festiwalowe, jednak jej nie przyzwyczajona do zgiełku głowa stanowczo protestowała przeciwko takiemu traktowaniu. Musiała na chwilę wyrwać się z tego chaosu i przysiąść w jakimś swojskim, ciemnym kącie, z którego słychać by było możliwie jak najmniej hałasów.
  Ruszając na poszukiwanie kryjówki, uwagę dziewczyny zwróciła piękna elfia kobieta, o blond włosach i błękitnych oczach, z wyraźną rozpaczą próbująca nakłonić przechodniów do... właśnie, do czego? Nawet z odległości kilku kroków czarnowłosa nie była w stanie zrozumieć treści jej słów, choć słyszała w nich rozpacz i błaganie. Jednak czy uczestnicy festiwalu przyjechali tu, żeby się smucić i roztrząsać losy jakiejś elfki? Nie! Przyjechali się bawić, tańczyć, śpiewać i pić. Kobieta była odsuwana i potrącana, nieraz na odchodnym poczęstowana niezbyt miłym słowem.
  Zaciekawiona Zdrajca nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się dokładnie na wprost zapłakanej elfki.
- Błagam, pomóż mi – zawyła tamta, czepiając się rękawa tajemniczki. – Czemu nikt nie chce mi pomóc? Mój  brat... brat... – I zaniosła się niepowstrzymanym szlochem.
  Czarnowłosa patrzyła chłodno na kobietę, jednak pozwoliła jej wczepiać się w swoje ubranie.
- Jestem najemnikiem – powiedziała cicho. – Co będę za to miała?
  Widząc zainteresowanie ze strony nieznajomej elfka zaczęła gwałtownie dziękować, na co czarnowłosa tylko się skrzywiła i pociągnęła ją na bok. Środek festiwalu nie był najlepszym miejscem na takie sceny. Skoro elfka najprawdopodobniej skłonna była zapłacić za pomoc, to lepiej porozmawiać z nią w jakimś bardziej ustronnym miejscu. Zdrajca nie była pewna, dokąd pójść, więc skierowała kroki w kierunku granic miasta, jednak jasnowłosa, mamrocząc coś pod nosem, zawróciła ją i poprowadziła do... najwyraźniej swojego mieszkania.
  A było ono raczej niewielkie, jednak schludne. Pełne porozwieszanych wszędzie, suszonych ziół, różnorakich sprzętów, nieznanego przeznaczenia, garnuszków, moździerzy... elfka najwyraźniej była znachorką lub kimś tego rodzaju. Posadziła gościa przy stole i chciała się zabrać drżącymi rękami do robienia herbaty, jednak Zdrajca powstrzymała ją, żądając konkretów. Nie chciała tracić czasu w tym, choć zacisznym i przytulnym to jednak obcym domu.
  Elfka usiadła i próbując się uspokoić zaczęła tłumaczyć:
- Mój brat... mó-j wspaniały... zag-ginął. M-miał... – przełknęła ślinę i głos nieco przestał jej drżeć – Miał przybyć jeszcze przed festiwalem... on szedł z Avai, przez góry. Boję się, że coś... coś mu się mogło stać. Że zabłądził lub... – zacięła się na chwilę – lub został zaatakowany. Proszę... Sprowadź go do domu albo, jeśli to nie będzie możliwe, przynajmniej... przynajmniej jego ciało.
- Co będę z tego miała? – zapytała ponownie czarnowłosa, niespecjalnie wzruszona historią kobiety.
- Nasz ojciec był wojownikiem – zaczęła elfka, jednak widząc niezadowolenie na twarzy najemniczki, szybko przeszła do rzeczy: - Zostawił mi w spadku swoją broń. Mam ją przynieść? Może jest coś warta?
- Nie trzeba. – Czarnowłosa wzruszyła ramionami, wstając. Widząc przerażenie na twarzy kobiety zreflektowała się i przybrała bardziej profesjonalną postawę. – Sprowadzę pani brata. Ma pani jakiś jego portret?
- Tak! – wykrzyknęła elfka uradowana. – Mam to, to!
  Wyjęła z pół swojej szaty niewielki, zaskakująco niewygnieciony prostokącik, z wizerunkiem jasnowłosego elfa o złotych oczach. Zdrajca pokiwała głową.
- Jak ma na imię?
- Seleti...
  Najemniczka ponownie pokiwała głową, skłoniła się i wyszła. Była rada, że może opuścić to gwarne miasto choć na chwilę. I przy okazji może zarobi na nocleg w ciepłym pokoju w karczmie.
***
  Zdrajca cieszyła się, że nie zdążyła jeszcze sprzedać całego sprzętu, niezbędnego do wyprawy w góry, bo przeprawa przez te groźne pasma wcale nie byłą tak łatwa, jakby się mogła z dołu wydawać. No dobra, z dołu też się taka nie wydawała.
  Nie czekając następnego dnia, jak zapewne uczyniłby każdy szanujący swoje życie najemnik, Zdrajca wyruszyła w skalistą krainę górskich szczytów. Słońce było jeszcze dość wysoko nad horyzontem, jednak czarnowłosa była pewna, że nie będzie tam już zbyt długo. Nie przerażało jej to jakoś. Wielokrotnie podróżowała nocą - było chłodniej niż za dnia, jak również trudniej było ją śledzić. A jednak... czy wyprawa nocą w góry na prawdę była aż tak dobrym pomysłem? Dziewczyna słyszała o górskich trollach, harpiach i olbrzymich rokach, jednak żadnego jak dotąd jeszcze nie spotkała na swojej drodze. I miała nadzieję nigdy nie spotkać.
  Seleti... ciekawe, co go zatrzymało. Jego ojciec był wojownikiem, wiec raczej chłopak nie powinien mieć problemów z potworami górskimi. Zdrajca bardziej skłonna była trzymać się myśli, że opóźnił go sam demon gór, chwytający w swe trzewia nieuważnych podróżników.
  Poszukiwania tego dnia nie zawiodły czarnowłosej za daleko, a gdy zapadł zmrok nie było sensu iść dalej. Noc była zbyt czarna. Księżyc, jak na złość, zrobił sobie wolne, pozostawiając jedynie swoje małe siostry, jarzące się nieśmiało na nieboskłonie. Czarnowłosa spędziła noc w niewielkiej grocie skalnej, by o pierwszych promieniach słońca ruszyć dalej.
 Jednak i ten dzień nie przyniósł nic nowego, i następny. Dopiero trzeciego najemniczka trafiła na stosunkowo świeży trop istoty humanoidalnej. Dokładnie w tym samym momencie rozległ się łopot skrzydeł i czarny ptak usiadł na ramieniu dziewczyny. Zakrakał cicho i spojrzał bystro w jej oczy.
- Prowadź więc - mruknęła, a kruk poderwał się do lotu.
  Tam, gdzie zaprowadził czarnowłosą, krążyło już całkiem dużo jego pobratymców. Raz po raz jeden z nich nurkował, by po chwili z jazgotem ponownie wzbić się w górę. Czarnowłosa ruszyła biegiem, by omal nie spaść z krawędzi urwiska. W ostatniej chwili zdołała złapać równowagę i się cofnąć o krok. Kilka metrów poniżej, na skalnej półce siedział przystojny, jasnowłosy, elfi młodzieniec, ściskający w ręce miecz i patrzący w górę, na czarne ptaki.
  Niemal zerwał się z miejsca, gdy ujrzał ludzką twarz. Niemal, bo od razu ponownie upadł. Najwyraźniej był ranny.
- Pomocy! - krzyknął. Gdyba w tamtej chwili nie było go stać na nic bardziej kreatywnego.
  Zdrajca spojrzała na zdjęcie, znowu na elfa i na zdjęcie.
- Seleti? - spytała rzeczowo, a jasnowłosy pokiwał skwapliwie głową. Czarnowłosa wyjęła z plecaka linę i przywiązała do pobliskiego głazu. Wyciągnięcie elfa z przepaści było mozolne, jednak w końcu udało im się znaleźć bezpiecznie na kamiennym podłoży.
- Już myślałem, że po mnie... - powiedział cicho.
- Jeszcze nie dotarliśmy do Xa. - odparła dziewczyna, klękając przed elfem i zaczynając badać mu nogi. - Jedna złamana, druga sprawna.
  I nie tracąc czasu na dalsze komentarze sporządziła prowizoryczny opatrunek z liny i szalika, który wzięła na wszelki wypadek. Po tym pomogła mężczyźnie wstać i podtrzymując go poprowadziła przez nierówne podłoże skalistych szczytów.
  Kruki częściowo rozpierzchły się po okolicy, choć wiele z nich poleciało za wędrowcami. Nadal chyba nie do końca wierzyły, że elf nie stał się ich padliną. Przykro mi, drogie ptaszki, nie zawsze dostaje się to, czego się chce.
  Elf, podczas całej drogi powrotnej, nie był zbyt rozmowny. I zapewne nie miało to źródła w jego charakterze, lecz w fakcie, iż podróżowanie po skalistym terenie ze złamaną nogą nie jest ani proste, ani przyjemne. Towarzysze wielokrotnie musieli się zatrzymywać, kilka razy poprawiać opatrunek, a raz nocować w płytkiej grocie, by o świcie ruszyć dalej. Zdrajca i tak błogosławiła wszystkich istniejących i nieistniejących bogów, że na ich drodze nie stanęły żadne przeszkody, takie jak stado wilków czy burza, bo droga sama w sobie była wystarczająco trudna. Na szczęście nie długa, bo dziewczynie udało się znaleźć zejście do jednego ze szlaków kupieckich, a tam załadować kalekę na wóz jednego z kupców, dzięki czemu już wieczorem byli w mieście. Kupiec chciał zapłaty za przewóz, ale widząc skromny asortyment dóbr, oferowanych przez Zdrajcę, machnął tylko ręką i mrucząc pod nosem oddalił się, załatwiać swoje sprawy.
***
- Seleti! - Elfka rzuciła się synowi na szyję, niemal go przewracając. - Mój synu. - Szybko się zreflektowała, widząc jego prowizorycznie opatrzoną nogę i zmęczoną twarz. - Siadaj tutaj, zaraz zobaczymy, jak to wygląda. Zaparzę ziółka, uśmierzające ból i nastawię nogę. Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, że tu jesteś. Myślałam... myślałam, że straciłam cię na zawsze!
  Zdrajca, która stała w progu, uniosła dłoń i potarła kciukiem palec wskazujący, przypominając gospodyni o zapłacie. Ta, jakby od niechcenia machnęła w kierunku jakiegoś przedmiotu zawiniętego w brudną szmatę i leżącego na krześle. Czarnowłosa wzięła go i nawet nie odwijając, opuściła dom elfki.

Ps. PIERWSZA! XD

2 komentarze:

  1. Zarówno za imponującą długość, jak i piękny całokształt przyznaję 30 punktów ^.^

    OdpowiedzUsuń