Ciepło. O wiele za ciepło. Ciężko mi było sobie wyobrazić to, jaki skwar będzie w południe, skoro już rankiem nie było czym oddychać. W duchu podziękowałam Aelin za to, że zmusiła mnie do założenia kiecki. "Dzisiaj jest festiwal! Usmażysz się w tym wdzianku!", stwierdziła. Odwróciłam się w jej stronę i od razu spotkałam się z triumfalnym spojrzeniem. Przewróciłam oczyma i darowałam sobie jakiekolwiek słowa.
- Tak czy siak cię podziwiam – usłyszałam po chwili.
- Albowiem?
- Jesteś ubrana w czarną sukienkę. Tak czy siak będzie ci gorąco – mruknęła i potarła w palcach delikatny materiał ubrania.
- Mi nie pasują jasne kolory. – burknęłam, ucinając dalszą dyskusję. Odpowiedziało mi ciche prychnięcie z jej strony.
Z oddali dochodził gwar i dźwięki różnych instrumentów. Wzdrygnęłam się, wiedząc, że będę musiała przebywać wśród tak wielu ludzi. Aelin wydawała się być zadowolona z tego faktu. W końcu będzie miała okazję poznać podobnych sobie.
- Tu się rozdzielamy – oznajmiła i od razu skierowała się w swoją stronę, zostawiając mnie samą sobie.
Zacmokałam niezadowolona i wypatrzyłam sobie zacienione miejsce na uboczu. Usiadłszy na omszonym murku przygarbiłam się, by kurtyna czerwonych włosów zasłoniła mą twarz. Bez kaptura czułam się nieswojo, jakbym zapomniała czegoś niesamowicie ważnego. Miałam stąd widok na większość stoisk, ludzi i scenę. Z każdą chwilą przybywało gości. Nawet nie zauważyłam, kiedy straciłam Aelin z oczu. Poczułam na sobie zimny dreszcz. Jeśli coś jej się stało?
Ona jest dorosła, idiotko – zbeształam się w myślach. Skoro przez parę miesięcy dała sobie radę beze mnie, to teraz tym bardziej. A ja powinnam skorzystać z tego, że akurat jestem na festiwalu w Xa. Wziąwszy głęboki wdech wstałam z chłodnego murku i poprawiłam sukienkę tak, by tył z powrotem opadał za kolana, a nie sięgał mi do połowy ud. Grzywkę, z którą wiatr utrudniał mi współpracę, założyłam za ucho i dumnym krokiem ruszyłam ku centrum festiwalu.
Spokój, który przez moment mnie opanował wyparował natychmiast, gdy zobaczyłam moją ucieszoną siostrę.
- Jak ty wyglądasz?! – warknęłam, przyciągając ją do siebie – Coś ty zrobiła z normalnym ubraniem?!
- Dostałam ten strój od elfów leśnych – powiedziała, nie przestając się uśmiechać.
Białowłosa miała na sobie błękitną, dopasowaną bluzkę, która kończyła się parę centymetrów pod piersiami. Do tego spódnicę, która bardziej przypominała dwa kawałki materiału, zszyte ze sobą jedynie na biodrach i półprzezroczystą chustę na ustach.
- Masz chociaż swoją bieliznę? – parsknęłam, mierząc ją raz jeszcze od stóp do głów.
- Zdjęłam! – zawołała, pokazując mi język.
- Nie mam do ciebie sił..
- No żartuję przecież! Rozchmurz się! – mruknęła, podnosząc kąciki moich ust do góry – Jeśli cały czas będziesz chodzić naburmuszona, wystraszysz wszystkich gości..
Odpowiedziałam jej jedynie westchnięciem, po czym ruszyłam za nią w tłum ludzi. Aelin wiodła mnie między stoiskami z jedzeniem, artystami i całą resztą zgromadzonych na festiwalu. W końcu wskazała na jedną z budek. Wykonana była z ciemnego drewna, a gdzieniegdzie miała ozdoby w kolorach szkarłatu i srebra. Idealnie komponowała się wraz z zielenią morza i błękitem nieba.
- Musisz trafić w sam środek, żeby wygrać naszyjnik przynoszący szczęście – wyjaśniła, ruchem głowy wskazując na tarczę. W jej centralnym punkcie znajdowała się mała, żółta kropka. Na półeczce, znajdującą się nad nią, była otwarta szkatułka z, wcześniej wspomnianą, biżuterią. Ów naszyjnik zawieszony był na czarnej wstążce. Uwagę jednak przyciągał krwistoczerwony kamień, otoczony ciemnym metalem, który zaś pozawijany był w kształt róż.
- Nie wygląda na taki, który miałby przynosić szczęście, powiem ci.. – mruknęłam, unosząc lekko brew.
- Optymistka.. – burknęła – Masz go wygrać.
Skwitowałam to jedynie głośnym parsknięciem i niedowierzającym spojrzeniem, skierowanym w stronę siostrzyczki.
- A co za to będę miała?
- Załatwię ci taki strój – odpowiedziała z szerokim uśmiechem, wskazując na siebie.
- Nie jestem pewna, czy to jest tego warte, ale okej. Postaram się.
Po tych słowach podeszłam do starszej kobiety, stojącej za ladą. Po krótkiej wymianie zdań i zapłacie dostałam łuk i jedną strzałę. Wskazała mi miejsce, z którego miałam oddać strzał i z pokrzepiającym uśmiechem życzyła powodzenia. Aelin stanęła obok mnie i założywszy ręce na piersiach przypatrywała się moim poczynaniom. Ja zaś napięłam łuk i wycelowałam w kropkę, która z tej odległości przypominała mrówkę.
- Jak.. Ja mam.. W to trafić..? – wybełkotałam, przymykając jedno oko. Dwa uderzenia serca później oddałam strzał i.. I chybiłam o parę milimetrów.
- Jesteś beznadziejna w te klocki.. – mruknęła niezadowolona elfka i prychnęła, udając pogardę do mej skromnej osoby.
- Skoroś taka mądra, to sama sobie w to traf! – fuknęłam, skrywając uśmiech. Ta w odpowiedzi pokazała mi język i wyrwała broń z ręki, oddając ją na ladę.
- Myślałam, że jesteś lepsza w łucznictwie – bąknęła, wbijając mi łokieć w żebra.
- A ja myślałam, że jesteś mądrzejsza – odparłam, lekko ją popychając.
Elfka nie pozostała mi dłużna - popchnęła mnie z taką siłą, że wpadłam na jakąś osobę, oglądającą jakąś wystawę przed jedną z budek.
- Przepraszam, moja wina.. – wymamrotałam, poprawiając grzywkę, która nagle przypomniała sobie, że nie zgadza się z prawami fizyki. W tym samym momencie usłyszałam za sobą stłumione parsknięcie. Ona nie dożyje jutra. Już ja o to zadbam..
[ Na kogóż wpadła Asiria? :P ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz