- Czy wszystko jest zrozumiałe wasza wysokość? - zapytał minister Gordien, zerkając na mnie kątem oka.
Spojrzałam wtedy na chłopaka, który najwidoczniej odciął się od zaistniałej tutaj sytuacji. Dla niego to też nie było łatwe. Przymusowe zaślubiny z osobą której tak na prawdę, nigdy nie widział na oczy.
- Oczywiście, jak najbardziej - odparłam, uśmiechając się delikatnie do przedmówcy.
- A ty Książę?
Na wypowiedz ostatniego słowa, ciało młodzieńca zadrżało prawie niewidocznie. Usiadł wyprostowany, przenosząc wzrok na "swatkę".
- Nie mam żadnych pytań - odpowiedział spokojnie.
- W takim razie, nie widziałem rzadnych sprzeciwów. Do zaślubin Królowej Nifenye i Księcia Abelarda, dojdzie w piątek wieczorem, czyli za trzy dni. Życzę wszystkim miłego pobytu, zostaną państwo odprowadzeni do komnat.
Zadziwiła mnie ta wiadomość. Trzy dni, nie zdarzymy się nawet przez nie poznać? Co dopiero czuć się pewni swoich poczynań. Wstałam powolnie, ukłaniając się delikatnie przez całą ławą. Wszyscy wstali, powtarzając po mnie gest. Ruszyłam wzdłuż drewnianego mebla, zatrzymując się tuż przy chłopaku. Musiałam z nim wyjaśnić parę spraw.
- Książę czy mogę cię poprosić o rozmowę na osobności?
[Abelard?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz