niedziela, 4 czerwca 2017

Od Abelarda cd. Nifenye

Na powitanie zostałem zaskoczony przez zwierzę należące do „białowłosej nimfy”. Ten koń chciałby, żebym zszedł na zawał w wieku dwudziestu lat, czy jak? Tak brać mnie z zaskoczenia to raczej nie wypada, zwłaszcza, że mnie wcześniej nie znał. Mimo to nie mogłem oprzeć się pokusie gładzenia, głaskania i poklepywania owego stworzenia. Takie proste czynności sprawiały mi wręcz dziecięcą radość, na co nie miałem wpływu. Pod nosem mruczałem pochlebne słowa, komplementując zachowanie rumaka. Za to dziewczyna zdawała się być mocno zaskoczona zaistniałą sytuacją i nie chodziło tu o moje pojawienie się, a o konika. Cóż, nic na to nie poradzę. Jednak na jej wzmiankę o ręce do zwierząt, mimowolnie uniosłem kąciki ust w lekkim uśmiechu. Tylko jak miałbym odpowiedzieć na jej pytanie? Przecząc- skłamałbym. Ta sama sytuacja byłaby podczas przytaknięcia. Niestety przez wydarzenia z przeszłości nie wiedziałem, gdzie tak naprawdę miałem swój dom. Niby wychowano mnie w Laosie, a jednak większą część życia spędziłem u boku ciotki, w Dest. Przywiązany byłem do obu państw, choćby ze względu na pochodzenie rodziców. Pokręciłem palcem, w iście karcący sposób, jak to robi matka do niegrzecznego synka. Do tego przybrałem poważną minę, patrząc na jej drobną twarz.
― Panienko, nieładnie tak pytać nieznajomego o prywatne sprawy. Ciekawość pierwszym stopniem do piekła― Opuściłem rękę, wracając do adorowania konia.― Zwłaszcza, że nie masz pewności co do moich intencji. Może chciałem się tylko przejść, a może polowałem na niczego nieświadome dziewczęta? Opcji jest wiele, zwłaszcza, że nie masz pewności co do mojego pochodzenia. Jednak zdradzę ci pewien szczegół- mieszkam niedaleko. Do tego czas mnie nagli, niektóre sprawy ważniejsze są od obcowania z tutejszymi przedstawicielkami płci pięknej. Tak więc proszę o wybaczenie, lecz powinienem oddalić się, by nie niepokoić mojej drogiej babki.
Z trudem pozostawiłem białego zwierzaczka, jednak taka była prawda- musiałem jeszcze stawić się w rodzinnym domu, a także przygotować na konfrontację z babunią. Potem jeszcze spotkanie... Uch, doprawdy życie nie mogło mnie bardziej skrzywdzić! Przechodząc obok jasnowłosej panienki, położyłem dłoń na jej ramieniu, patrząc prosto w oczy. Widziałem w nich zaskoczenie i mieszankę różnych emocji.
― Uważaj, białowłosa nimfo, różne rzeczy mogą przydarzyć się podczas samotnych przechadzek. Pomimo tego, że jest jeszcze jasno, w lasach czyhają niebezpieczni osobnicy. Nawet tu, w Laosie, zdarzają się bardzo złe rzeczy.
﹙NIFENYE?﹚

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz