- Kim jesteś? - warknął jeden z nich. Milczałam. Dziewczyna powoli wyskoczyła z kryjówki. Chwyciła za swój sztylet i rzuciła się na przeciwników. Jednak skutki były daremne. Zostałyśmy otoczone. Złapałam w rękę mój kostur błyskawic.
- Mam plan. Najpierw zamrażam ich, a potem klepiemy ich jak schabowego. - rzekłam do kobiety. Ta lekko się uśmiechnęła, po czym kiwnęła głową.
- Liczę do trzech: raz.. dwa.. TRZY! - zawołałam. Zamroziłam tyle żołnierzy ile dałam radę, potem zaczęło się piekło... Waliłam błyskawicami na lewo i prawo, natomiast niewiasta wyciągnęła swój łuk i zaczęła strzelać. Była w tym naprawdę dobra. Praktycznie każdy strzał wchodził w głowę.
- Skrytobójczyni. - pomyślałam. Byłam pewna iż ów dziewczyna jest skrytobójcą. - Tylko dlaczego uciekała? Dlaczego los chciał bym się na nią natknęła? - na te i na inne pytania nie znalazłam odpowiedzi. Po paru "seriach" z kostura oraz zamrożenia udało nam się wyczyścić przejście. Niestety zaczął się robić zgiełk. Na miejscu zaczęło pojawiać się coraz więcej zaciekawionych mieszczan.
- Straże!- warknął któryś z przechodniów.
- Uciekamy. - powiedziałam. Zmieniłam formę, po czym złapałam skrytobójczynię za ramiona i odleciałam. Przez całą drogę miałam strażników na karku, zgubiłam ich gdy przelatywałyśmy niedaleko jednego z półwyspów. Kiedy udało mi się bezpiecznie wylądować otworzyłam drzwi do domu i weszłyśmy do środka. Zaprosiłam ją do salonu. Było to nieduże pomieszczenie w tym samym kształcie co jadalnia - półkola. Usiadłam na jednym z dwóch foteli. Podłoga była wyłożona dębowymi deskami, dywan natomiast miał kolor purpury, a miękki był jak aksamit. Praktycznie wszystkie ściany pokoju pokrywały półki z książkami, a obok nas w kominku tlił się ogień.
- Przyzwać coś do jedzenia? - zapytałam dziewczę.
- Tak, trochę zgłodniałam. - odezwała się. Pstryknęłam palcami. Wtem z kuchni przyleciała masa półmisków na których leżały ryby, mięsa, ciasta i inne potrawy jakie można sobie zamarzyć.
- W całym tym zamieszaniu zapomniałam ci się przedstawić. Nazywam Victoria Elizabeth Reyes. - przedstawiłam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz