piątek, 16 czerwca 2017

Od Abelarda cd. Nifenye

Przez chwilę wahałem się co do mojego jakże śmiałego czynu. Jednak najwyraźniej ryzyko opłaciło się. Byłem tak blisko niej, jak jeszcze nigdy, zaś ona sama stała się nieco śmielsza, niż przez te kilka godzin naszej znajomości. Dotyk dziewczyny zadziałał na mnie w zaskakujący sposób... Wcześniejsze partnerki nigdy nie potrafiły wzbudzić we mnie czegoś tak delikatnego, a jednocześnie mocnego. Skóra w dotyku niczym jedwab, stykając się z moją sprawiła, że przeszedł mnie dreszcz, zaś ciepło rozniosło się po całym moim ciele. Nie miałem pojęcia, jak mógłbym (a raczej powinienem) zareagować na taki obrót spraw, choć przecież sam się do niego przyczyniłem. Dotychczasowa pewność siebie ulotniła się, robiąc miejsce dla naturalnej nieśmiałości względem drugiej osoby. I to jakże uroczej. Ale równie dobrze mogło to być spowodowane przez zniesmaczone spojrzenia gości lokalu. Tak czy siak mieli oni po części rację- publiczne obnoszenie się z takimi rzeczami było co najmniej nieprzyzwoite, powinniśmy zachować to na momenty, gdy bylibyśmy pozostawieni sami sobie. Bez świadków, którzy wyrażaliby swoje zniesmaczenie takimi „pokazami”. Ułożyłem dłoń na tej dziewczyny i niezbyt chętnie oddaliłem ją od policzka, dając tym wyraźny znak, że nadszedł czas na zakończenie czułości i przejście do właściwego zadania. Dwa pokoje lub wspólny z osobnymi łóżkami- tak właśnie brzmiała jego treść. Pstryknąłem ją lekko w nos, uśmiechając się triumfalnie.
― I po cóż było zaczynać? Chodź, trzeba się zakwaterować.
Jak na dżentelmena przystało, otworzyłem jej drzwi i poczekałem aż wejdzie. Początkowo szedłem za nią jak cień, skutecznie odstraszając wszelkich ciekawskich mężczyzn, by po jakimś czasie zrównać się z Nifenye. W duchu modliłem się o przyzwoite kwatery, pozbawione wszelkich niedociągnięć, jak to często bywało w takich miejscach. Na pozór imponujące bogactwem i wyrafinowaniem, zaś w rzeczywistości coś, co podpadało pod książkową definicję nory. Przy okazji obserwowałem otoczenie, tak w razie czego. Niestety najmniej jedna osoba rozpoznałaby w dziewczynie władcę Laosu, co automatycznie równe było kłopotom. Niestety różni ludzie chodzili po tym świecie, a łączyła ich żądza władzy i bogactwa. Coś charakterystycznego dla naszego gatunku. Tak więc przygotowałem się na ewentualną interwencję słowną lub siłową, zależy czego wymagałaby sytuacja. Choć szczerze wolałbym jej uniknąć, przynajmniej w dniu dzisiejszym.
⦓NIFENYE?⦔

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz