niedziela, 18 czerwca 2017

Od Nifenye Cd. Abelarda

Zbudziło mnie słońce, zmuszając do otwarcia zaspanych powiek. O dziwo żaden sen nie zaprzątał mojej głowy, jak to działo się praktycznie zawsze. Musiało coś się stać, coś co odepchnęło koszmary w dal. Uczucie, bezpieczeństwo, może spokój, kto to wie... Poczułam trawę między palcami mojej dłoni, ściskając ją mocno. W oddali ujrzałam postać ciemnowłosego młodzieńca. Jednak nic mu nie jest... Dopiero wtedy odetchnęłam, widząc go, brodzącego w zimnej wodzie. Podniosłam się do siadu, odgarniając włosy do tyłu. Czułam się teraz zupełnie inaczej, jakby wszystko to co leżało wcześniej w moim wnętrzu, zupełnie zniknęło. Postanowiłam nie rozpoczynać tematu, wczorajszej jego przemiany. Jeżeli będzie czuł potrzebę, powiedzenia mi tego, zrobi to. Byłam zainteresowana całą tą sytuacją, wiedziałam jednak, że może to być bardzo delikatny temat. Od wieczora panowała smutna atmosfera, spowita nocą i mrokiem. Nie mogłam już tak dłużej... Wstałam, cicho skradając się do towarzysza mojej podróży. Przez chwilę wahałam się, czy by go nie przytulić i dziękować Bogu, za to, iż jest w tej a nie innej postaci. Uczucie jakim go obdarzałam było inne, niż to którym obdarowałam resztę znanych mi osób. Przy nim moje serce zwalniało rytm, dając mi poczucie bezpieczeństwa. Jego ramiona pozwalały mi, oderwać się od rzeczywistości, przenosząc w zupełnie inny świat. Przyjemne uczucie władało wtedy moim ciałem, wywołując rumieńce na policzkach. Chłopak wniósł w moje życie trochę koloru, odrywając od nudzącej monotonni. Bałam się... Przyznam, pierwszy raz obawiałam się tego, że chłopak po tej sytuacji mnie odepchnie, przestrzegając przed twoją drugą postacią. Marzyłam o tym by go przytulić, jednak chyba to jeszcze nie jest odpowiedni czas, na takie ukazywanie uczuć. Wepchnęłam Abelarda do wody, śmiejąc się przy tym głośno. Potrzebowaliśmy obydwoje trochę swobody, uśmiechu i zabawy. Może to głupio brzmi, ale pałacowe życie nie pozwala na takie "przyjemności".Wyglądał na zdezorientowanego, jednak był tak wspaniale zbudowany, że jego widok zapierał dech w piersi. Miał wszystkie mięsnie uformowane w idealny wręcz sposób. Na pewno niejedny mężczyzna marzy o takim wyglądzie. Jednym słowem był na prawdę powalająco przystojny... Ukucnęłam tuż przy brzegu, szczerząc się do mego narzeczonego, niczym jakaś pusta idiotka.  To miało na celu rozśmieszenie go, pokazując, że wczorajsza sytuacja nie zmieniła naszej relacji. Ja też ukrywam w sobie inne wcielenie, którego jeszcze nie widział. Złapałam się za podbródek, pochylając w jego stronę z teatralną miną.
- A widzisz Panie Młody, jaką dzisiaj mamy piękną pogodę. Przyznam ci, nawet nie jest mokro - zaśmiałam się.
[Abciu?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz