poniedziałek, 5 czerwca 2017

Od Victorii - Cd. Asirii

Zdziwiona ruszyłam dalej przed siebie. Szłam dalej krętymi uliczkami miasteczka, mijając kolorowe stragany. Zakupiłam odpowiednie księgi oraz przybory po czym wracałam powoli ku domu. Przez całą drogę zastanawiając się kimże była tamta dziewczyna na którą wpadłam. Przez przypadek skręciłam w ślepy zaułek, było ciemno pomimo iż był środek dnia. W ciemności zauważyłam ją. Siedziała cicho, jakby się na kogoś czaiła. Wtem do zaułka wpadła gwardia rozwścieczonych żołnierzy uzbrojonych po zęby.
- Kim jesteś? - warknął jeden z nich. Milczałam. Dziewczyna powoli wyskoczyła z kryjówki. Chwyciła za swój sztylet i rzuciła się na przeciwników. Jednak skutki były daremne. Zostałyśmy otoczone. Złapałam w rękę mój kostur błyskawic.
- Mam plan. Najpierw zamrażam ich, a potem klepiemy ich jak schabowego. - rzekłam do kobiety. Ta lekko się uśmiechnęła, po czym kiwnęła głową.
- Liczę do trzech: raz.. dwa.. TRZY! - zawołałam. Zamroziłam tyle żołnierzy ile dałam radę, potem zaczęło się piekło... Waliłam błyskawicami na lewo i prawo, natomiast niewiasta wyciągnęła swój łuk i zaczęła strzelać. Była w tym naprawdę dobra. Praktycznie każdy strzał wchodził w głowę.
- Skrytobójczyni. - pomyślałam. Byłam pewna iż ów dziewczyna jest skrytobójcą. - Tylko dlaczego uciekała? Dlaczego los chciał bym się na nią natknęła? - na te i na inne pytania nie znalazłam odpowiedzi. Po paru "seriach" z kostura oraz zamrożenia udało nam się wyczyścić przejście. Niestety zaczął się robić zgiełk. Na miejscu zaczęło pojawiać się coraz więcej zaciekawionych mieszczan.
- Straże!- warknął któryś z przechodniów.
- Uciekamy. - powiedziałam. Zmieniłam formę, po czym złapałam skrytobójczynię za ramiona i odleciałam. Przez całą drogę miałam strażników na karku, zgubiłam ich gdy przelatywałyśmy niedaleko jednego z półwyspów. Kiedy udało mi się bezpiecznie wylądować otworzyłam drzwi do domu i weszłyśmy do środka. Zaprosiłam ją do salonu. Było to nieduże pomieszczenie w tym samym kształcie co jadalnia - półkola. Usiadłam na jednym z dwóch foteli. Podłoga była wyłożona dębowymi deskami, dywan natomiast miał kolor purpury, a miękki był jak aksamit. Praktycznie wszystkie ściany pokoju pokrywały półki z książkami, a obok nas w kominku tlił się ogień.
- Przyzwać coś do jedzenia? - zapytałam dziewczę.
- Tak, trochę zgłodniałam. - odezwała się. Pstryknęłam palcami. Wtem z kuchni przyleciała masa półmisków na których leżały ryby, mięsa, ciasta i inne potrawy jakie można sobie zamarzyć.
- W całym tym zamieszaniu zapomniałam ci się przedstawić. Nazywam Victoria Elizabeth Reyes. - przedstawiłam się.

<Asiria? Heh tym razem dłuższe. XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz