piątek, 16 czerwca 2017

Od Nifenye Cd. Abelarda

Raz po raz zerkałam do tyłu, upewniając się, że chłopak jedzie ze mną. Przyznam, miło było spędzić trochę czasu na osobności. Mogliśmy lepiej się poznać, porozmawiać na spokojnie, oderwać się od rzeczywistości. W tym momencie przypomniało mi się, iż za każdym razem gdy chłopak mnie dotyka, przechodzi mnie dziwny dreszcz, o dziwo przyjemny. Nigdy wcześniej nie odczuwałam czegoś takiego, pierwszy raz czyjś dotyk sprawiał mi radość. Uśmiechnęłam się sama do siebie na tą myśl, obserwując Abelarda. Widziałam, że  coś go gryzło jednak wolałam nie pytać, musiała być to dość drażliwa sprawa skoro nie chciał mi o tym powiedzieć. Jednak nie mogłam patrzeć na jego nieobecną twarz. Jadąc pod jednym z drzew, chwyciłam jedną z niewysokich gałęzi, puszczając ją w takim momencie, że wszystkie liście wylądowały we włosach młodzieńca.
- Tego ci nie odpuszczę - zaśmiał się dość poważnie.
Odwzajemniłam uśmiech, jednak spięłam mocniej łydki, wprowadzając Jewelarda w cwał. Chłopak nieugięcie starał się mnie dogonić, jednak zwinnie umykałam mu między drzewami. Gdy już miał złapać za wodzę białego rumaka, skręciłam mocno w lewo, ku ukazującej się między drzewami karczmie. To był nasz cel dzisiejszego dnia, Leśny Motel, tak go tutaj nazywano. Znajdował się daleko od miasta, mimo to jednak ludzi w nim nie brakowało. Było to dość malownicze miejsce, jakich w Lao można spotkać wiele, jednak to miejsce słynęło z występowania watah wilków, którym można było przysłuchiwać się nocą. Zeskoczyłam z konia, chcąc już otwierać drzwi domostwa, jednak poczułam, jak silne ramiona przygniatają mnie do ściany.
- Mam cię - szepnął, triumfalnie wprost do mojego ucha, dobrze znany mi głos.
Jedną rękę trzymał tuż przy mojej głowie, drugą usadowił na talii, sprytnie zagradzając mi drogę ucieczki. Znowu poczułam bijące od niego ciepło, ten przyjemny dreszcz, oraz niespodziewany rumieniec na mojej twarzy. Nie powinien on nikogo zdziwić, gdyż bliskość tego chłopaka działała na mnie niesamowicie. Mogłabym spędzić godziny, wpatrując się w jego hipnotyzujące oczy, oraz oglądając jego przystojną twarz. Nie mogłam się oprzeć pokusie, ułożenia dłoni na jego policzku, jak i delikatnemu gładzeniu go kciukiem.
- Wygrałeś... - szepnęłam.
[Abelard?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz